Częste pytania
Czy psychoterapii nie można zastąpić rozmową z kimś bliskim?
Choć w chwili kryzysu byłoby to być może łatwiejsze, to niestety rozmowa nawet z najlepszym przyjacielem nie zastąpi leczenia. Dlaczego? A jeśli bliska osoba jest także specjalistą od zdrowia psychicznego?
Bliska osoba, czy przyjaciel nie zastąpią psychoterapeuty, a psychoterapeuta nie zastąpi przyjaciela. To dwa szczególne rodzaje kontaktu między ludźmi. Jeden w niczym nie jest lepszy od drugiego, są po prostu różne i różne przynoszą korzyści, różne mają „funkcje”. Jeśli przyjaciel jest specjalistą, to ze względu na posiadaną wiedzę, nie wejdzie w rolę psychoterapeuty nawet gdyby bardzo się go o to prosiło. Raczej doradzi jak przyjaciel skorzystanie z pomocy innego specjalisty, wskaże gdzie pomocy szukać.
Przede wszystkim psychoterapia jest metodą leczenia trudności i zaburzeń psychicznych oraz chorób psychicznych. Rozumiana w ten sposób, ma narzędzia do tego, by leczyć i takie są jej cele. Przyjaźń czy znajomość, nawet bliska, nie temu służą. Rzeczywiście im człowiek ma więcej znajomych i im łatwiej potrafi nawiązywać głębokie i satysfakcjonujące relacje z innymi ludźmi, tym lepiej radzi sobie z różnymi trudnościami. Zdarza się jednak i tak, że wraz z poczuciem kryzysu lub narastającymi objawami pojawia się poczucie osamotnienia lub myśl, że nie ma się takiej naprawdę bliskiej osoby. Pragnienie zastąpienia psychoterapii rozmową ze znajomą osobą wynika czasem ze strachu przed zmierzeniem się z problemem. Łatwiej nieraz zamieść go pod dywan, poprosić o pocieszenie, niż podjąć walkę. Czasem wynika to z braku wiary, że problem można rozwiązać lub takiej naprawdę ludzkiej skłonności by problem obśmiać, zbagatelizować lub starać się sobie wmówić, że tak naprawdę nie jest problemem.
Rozmowa między psychoterapeutą a jego pacjentem jest specyficzna – psychoterapeuta nie dzieli się swoimi problemami i dylematami. Jego uwaga poświęcona jest wyłącznie pacjentowi. Jednocześnie pacjent nie jest nic dłużny terapeucie i nie musi czuć się zobowiązany do odwzajemniania uwagi, okazywania troski, słuchania terapeuty. Pacjent nie musi też przeżywać poczucia winy, że obarcza go swoimi problemami – w terapii o to chodzi, by móc opowiedzieć o swoich trudnościach bez poczucia winy i po prostu szukać rozwiązania. Psychoterapeuta nie doradza, nie narzuca zdania ani światopoglądu. Psychoterapeuta nie ma też własnego interesu w tym, jaką decyzję podejmuje jego pacjent. Będąc uważnym i wrażliwym na historię pacjenta, jest zarazem kimś, kto nie uczestniczy w żadnej relacji z osobami ważnymi dla pacjenta - to pozwala psychoterapeucie umożliwiać pacjentowi spojrzenie na swoje życie, na to co robi, w jakie role wchodzi i na wydarzenia życiowe z różnych perspektyw. To, że z natury rzeczy psychoterapeuta nie jest uwikłany w żadną relację z osobami bliskimi swojego pacjenta sprawia, że zyskuje niezależność. Dzięki niezależności psychoterapeuty od otoczenia pacjenta sam pacjent uczy się podejmować własne, dobre dla swojego rozwoju decyzje, niezależnie od tego, co uważają inni. Pacjent uczy się nie ulegać, gdy coś jest wbrew niemu oraz uczy bycia wolnym od roli „między młotem, a kowadłem”. Pacjent ma dużo czasu na refleksję i uczy się nazywać i rozpoznawać swoje uczucia i potrzeby. Te osoby, które odczuwały osamotnienie i brak bliskich, przyjacielskich, głębokich relacji mogą nauczyć się w takie relacje wchodzić. Relacja psychoterapeutyczna, choć trwa czasem długo, sprawia, że pacjent po zakończeniu psychoterapii czuje się niezależny i skuteczny. Czuje się na siłach sam o sobie decydować, sam wie, co ma myśleć i co czuje i co chce zrobić. Jeśli ma ochotę kogoś pytać o zdanie może to zrobić, ale nie potrzebuje, by ktoś stał murem za nim, bo sam stoi murem za sobą i potrafi dbać o swoje interesy.
Przyjaźń czy rozmowa z bliską osobą jest na swój szczególny sposób bezcenna i nie do zastąpienia niczym, lecz nie ma takich celów jak psychoterapia. Podobnie psychoterapia jest na swój szczególny sposób w sytuacji kryzysu lub zaburzeń psychicznych bezcenna, ale nie zastąpi przyjaciela.